jaro napisał(a):A dlaczego mandaty nie??? Nie porównywałbym tego z wtargnięciem pieszego na jezdnię, ponieważ za takie coś się u nas karze, a za spacery po ścieżce nawet nie upomina, no chyba że my to zrobimy. W każdym kraju zachodnim chodzenie po ścieżce rowerowej karane jest mandatem z tego co wiem. I nie ma tłumaczenia, że ja tylko kawałek, że nie widziałem. I u nich to działa, czemu nie może zadziałać u nas???
Ja bym unikał takich stwierdzeń. Na zachodzie Europy to, na zachodzie Europy tamto. To już zaczyna być nudne. Trochę już krajów zwiedziłem i mogę szczerze powiedzieć, że co kraj to obyczaj. A tak gwoli ścisłości to większość Polski leży w zachodniej Europie, granica przebiega przez Chełm, czyli Lublin się łapie. Jedynie kraje Beneluksu mają lepsze standardy rowerowe, w reszcie bywa różnie. Najlepiej pamiętam Anglię, bo byłem tam w te wakacje, w Leeds widziałem tylko kilka ścieżek rowerowych, były poprowadzone przy ulicy i były dosyć krótkie. Natomiast w Yorku praktycznie przy każdej ulicy ścieżka. Podobnie mamy w Polsce, w niektórych miastach jest już trochę km ścieżek, do tego są asfaltowe. U nas natomiast dalej ciemnogród i dopłacanie do kostki. W Anglii też widziałem jak gościo prawie wjechał na chodniku w babkę, ale potem zebrał...
Ja także często miałem sytuacje, które mogły skończyć się groźnie, ale jakoś szczęśliwie wychodziłem z opresji. W większości przypadków były to dzieci, które wbiegały na ścieżkę, ale tutaj winą można obarczyć tylko rodziców. Często bywa tak, że rodzice wyjdą z dzieckiem na spacer na ścieżkę i mają gdzieś, co się z tym dzieckiem dzieje, zajęci są rozmową. Apeluję także by szczeniaki, które idą na spacer były zapinane na smycz, to ułatwia sprawę. Naprawdę taki szczeniak nie ma rozumu dorosłego psa i może dziwnie reagować na przejeżdżające rower, z drugiej strony polecam oswajać młodego psa z rowerami, żeby potem nie było problemów. Jako, że codziennie dojeżdżam do szkoły komunikacją miejską często widzę na przystanku różne ciekawe sytuacje. O pomstę do nieba woła zachowanie rowerzystów, którzy często przejeżdżają na pełnej prędkości obok wiaty przystankowej. To tylko krok od tragedii. Ja zawsze, gdy nie mam drogi rowerowej staram się jeździć ulicą i jak do tej pory włos mi z głowy nie spadł, więc jak ktoś chce szarżować niech zjedzie na ulicę, a nie ciśnie po chodniku, gdzie nie jest jego miejsce.