Kontynuując temat jazdy po ścieżce i wszędobylskich pieszych spacerowiczów... wracałem dziś rano rowerkiem z politechniki i na ścieżce już od świtu piesi. No więc zwolniłem bo wszystko może się zdarzyć i tak jadę pasem dla rowerów z prędkością 15-17km/h i lewym pasem też naszym rowerowym idą jakieś dwie gimnazjalistki. Zwolniłem jeszcze bardziej, wyjechałem jeszcze bardziej na zewnątrz, żeby przypadkiem nie przyszło im do głowy uciekać nagle na pas dla pieszych... wykrakałem!! Dojeżdżając do nich jedna z nich nagle uświadomiła sobie, że jest na pasie rowerowym i zaczęła uciekać w moim kierunku. Dałem od razu po heblach, choć szybko nie jechałem... nie pomogło: dziewczyna wpadła we mnie a ja zobaczyłem tylko nagle wyrastającą z ziemi ławkę, na którą o mało się nie nadziałem, wyleciałem jeszcze przez kierownice ale szczęśliwie już na trawie, wstałem podszedłem do dziewczyn dałem im krótkie rowerowo - piesze kazanie. Dziewczyny jakoś dziwnie zareagowały, ze jestem nad wyraz spokojny ;-) Tym razem obyło się bez stłuczeń i jakichkolwiek kontuzji, ale apel do wszystkich:
1 pilnujmy się, bo piesi są nieobliczalni,
2 zwiększmy odległość między sobą
3 jedźmy naszym pasem
4 widząc pieszych zachowajmy zdrowy rozsądek i stosujmy zasadę ograniczonego zaufania.
Być może takie zachowanie ograniczy ilość takich sytuacji.
Moja ortografia jest pełna natury-same byki!!
Pozdrawiam,
Paweł K.