A ja myślę, że nie chodzi o krytykę (bo i po co?) tylko pewne uporządkowanie :-D
Jadąc we dwóch i mając się w zasięgu wzroku i słuchu to można poszaleć.
Ale w większej grupie (szczególnie z nowymi osobami) bardzo ważne jest kto prowadzi.
To prowadzący ma decydować o tempie aby grupa nie rozciągnęła się na kilometr i to prowadzący wybiera trasę aby na skrzyżowaniu grupa nie rozjechała się na cztery świata strony :mrgreen:
I wyjaśnię dlaczego to piszę.
Dwa lata temu gdzieś na trasie, przed zachodem słońca spotkałem młodą parę, która złapała gumę (
mani_73 odblokowany więc dodam, że chodzi o dętkę :-D )
Na moje pytanie czy mogę w czymś pomóc usłyszałem: "w którym kierunku jest Lublin?" :mrgreen:
Wspólnie dojechaliśmy do Lublina więc przy okazji dowiedziałem się, że brali udział w naszej "ustawce".
Na szczęście do dzisiaj bardzo miło wspominają całą przygodę :mrgreen:
Uwierzcie mi, że jest bardzo wiele osób, które wreszcie chciałyby pojechać gdzieś dalej niż tylko Zalew. I często obawiają się, że nie dadzą rady, że gdzieś zostaną i się zgubią.
Dlatego właśnie prowadzący ma być tym przewodnikiem, za którym będą jechać od początku do końca, ze świadomością, że ich po drodze nie zostawi :mrgreen:
Czyli...
mateush2007 napisał(a):do tych rodzinnych wycieczek można włączyć moją grupę (średnia 12km/h) i będą dwie pieczenie na jednym ogniu
Raczej do tych rodzinnych wycieczek przyłączą się inni, którzy dostosują się do Ciebie :-D
I nie rezygnuj bo z czasem Możesz zbierać całkiem pokaźną grupkę :mrgreen:
A w międzyczasie przecież można robić inne ustawki lub w innych brać udział.
Bo i tak po kilku latach Wasza grupa "rodzinnych wycieczek" zacznie jeździć kultowym tempem "pielgrzymkowym" :mrgreen: