maYkel napisał(a):Mnie też irytują frajerzy gnający po deptaku.Jasne, że tak, sam często jeżdżę deptakiem, ale rozumiem, że jestem tam gościem. Natomiast ogólny ton artykułu jest taki, że ręce opadają. Wiadomo, że w każdej grupie znajdzie się czarna owca, ale poziom rozumowania tej Pani jest tak niski, że aż mi trudno uwierzyć, że napisała to osoba, można by uważać "na poziomie".
KermitOZ napisał(a):Wiadomo, że w każdej grupie znajdzie się czarna owca
marecky napisał(a):nic z tym nie zrobimy
Cytat:Oczywiście nie wszystkich. Nie przeszkadzają mi, a nawet mam sympatię do tych, którzy jeżdżą po specjalnych ścieżkach. Nie mam nic przeciwko spokojnym rowerzystom na drogach poza miastem, zwłaszcza tym miejscowym, bo jeżdżą ostrożnie, uważnie, a nawet zdarza im się zjechać na pobocze, żeby przepuścić szybkie samochody tam, gdzie wyprzedzanie jest niemożliwe. Od biedy tolerowałabym rowerzystów na szerokich, niezatłoczonych chodnikach - a na wielu dałoby się przecież wydzielić dla nich specjalne pasy, mówi się o tym bezskutecznie od lat - o ile nie szaleją, nie popisują się i nie starają się omijać przechodniów z prędkością ponaddźwiękową. Ale bardzo przeszkadzają mi wszyscy inni.
Cytat:PS Niech tego, co napisałam, nie biorą sobie do serca rowerzyści eleganccy, bo przecież są i tacy. Nie o nich i nie przeciw nim jest ten tekst.
darist napisał(a):Może niepotrzebny był już na wstępie artykułu zwrot "jestem wrogiem rowerzystów".Na pewno był niepotrzebny. Trudno traktować poważnie kogoś, kto wygłasza takie kategoryczne twierdzenia i ma więcej niż 15 lat. ;-) Do tego to czysta demagogia, obliczona na szybkie złapanie uwagi czytelnika...
Cytat:Albo choćby dwójkę kolegów, którzy jadą obok siebie, nie przerywając rozmowy i zajmując już nie pół, ale może nawet trzy czwarte jezdni?No to może mam przerywać rozmowę, bo jaśnie Pani chce mnie wyprzedzić? A co to ona karetką jeździ na sygnale, że jest jakaś uprzywilejowana?
Cytat:Nie można tolerować, ani tym bardziej propagować czegoś, do czego nie ma warunków. Dopóki nie wyznaczy się dostatecznej liczby ścieżek rowerowych w mieście, dopóki drogi poza miastem nie będą miały odpowiednich poboczy, dopóki nie wytworzy się kultura poruszania się rowerem po jezdni (a nie wiem, jak można to zrobić inaczej, niż środkami administracyjnymi) - przestańmy udawać, że wszystko jest w porządku, że dalej tak można. Nie można.No to chyba jakiś żart. To może zastopujmy ruch tranzytowy dopóki nie wybudują autostrad?
Cytat:PS Niech tego, co napisałam, nie biorą sobie do serca rowerzyści eleganccy, bo przecież są i tacy.Czyli co? W krawacie można jechać dwójkami i rozmawiać?
darist napisał(a):I jak opadną emocje przeczytajcie ten artykuł jeszcze raz na spokojnieŻebym nie wiem jak spokojnie czytał, widzę tylko że osoba, która popełniła ten tekst ma alergię na rowery i nie zdziwię się jak w ogólności na jednoślady. Rowery przeszkadzają bo są, bo trzeba na nie uważać, trzeba się trochę wysilić, zwracać uwagę na otoczenie z ich powodu, zamiast tylko w tępym błogostanie wpatrywać się w kufer poprzedzającego samochodu. Bo przecież gdyby tych rowerów nie było, byłoby przecież dużo lepiej; brakowało tylko tekstu, że przy okazji dużo bezpieczniej byłoby dla samych rowerzystów :lol: .
Cytat:Od biedy tolerowałabym rowerzystów na szerokich, niezatłoczonych chodnikach - a na wielu dałoby się przecież wydzielić dla nich specjalne pasy, mówi się o tym bezskutecznie od lat - o ile nie szaleją, nie popisują się i nie starają się omijać przechodniów z prędkością ponaddźwiękową