Nie zapeszyliśmy, pogoda całkiem oki, w sobotę śmnignęliśmy sobie fajną traską tempem spokojnym i umiarkowanym do Zwierza ok. 100 km, głównie asfaltem, kawałek przez pola i świetny wąwóz, nad którym poznęcaliśmy się trochę (znęcanie się nad wąwozem będzie na fotach)
wieczorkiem po kolacji udało się jeszcze popływać w cieplutkim i przyjemnym echu i pokręcić się trochę po Zwierzu
a dzisiaj wyjechaliśmy razem, pokręciliśmy się trochę po Roztoczu, które jest super i mi się coraz bardziej podoba, pogadaliśmy też z przesympatycznymi konikami polskimi, nie obyło się też bez małego znęcania (tym razem nad pomnikami przyrody ;-) )
potem się rozdzieliliśmy i panowie pognali do Lublina, a my z Moniką do Zwierza na pociąg, przy czym panowie zrobili nam taki numer, że moja szczęka opadła z hukiem na peron w Lublinie i leży tam do chwili obecnej :roll:
panowie się martwili, że same nie damy rady wynieść rowerów objuczonych sakwami z ciuchci, a więc pognali do Lublinka i czekali na nas na dworu PKP !!! :-D przy czym byli o 10 min. za wcześnie
hock:
co za synchronizacja!!! ale o tym jakim cudem to zrobili to niech już sami opowiedzą :-D
aha, i dwukrotnie spotkaliśmy koleżankę Perceive z ekipą :-)