Witam, Was wszystkich. Rower ma dwa koła i udało mi się ujechać bez kijka.
Jak jest góra, to się cieszę, potem ledwo żyję, z dnia na dzień jest lepiej, mniej sapania i do przodu, już prawie, jest ten odcinek, ten ostani który jest najgorszy, jestem u skraju wytrzymałości, dam radę, sapię i gorąco jadę w górę... meta, i tak codzienie aż nie wpoji się zasada,zasada, że masz to zrobić. To jest moja maksyma. To jest mój rozkaz.